Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Prof. Banach: albo będzie ciągła pandemia, albo wprowadzimy obowiązkowe szczepienia


Nagle portale społecznościowe spowodowały, że osoba uzurpująca sobie prawo – z powodu liczby obserwujących – do miana +eksperta+ jest ważniejsza od kogoś, kto opublikował setki, czy tysiące zweryfikowanych przez specjalistów prac naukowych, lub ktoś – kto zajmuje się leczeniem danej grupy pacjentów przez lata. To jest po prostu niebezpieczne" – powiedział PAP kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.


  • Data:

Wszystko wskazuje na to, że szczepienia przeciw COVID-19 mogą być sezonowe, a wciąż mają przeciwników, i albo będziemy w ciągłej pandemii, albo wprowadzimy obowiązkowe szczepienia i zdecydowanie postawimy na edukację prozdrowotną – powiedział PAP kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

 

Naukowiec przekonywał, że liczne przykłady obowiązkowych szczepień przeciw innym chorobom i praktyczny brak ich występowania świadczą o konieczności wprowadzenia obligatoryjnych szczepień przeciw COVID-19.

 

"Objęte kalendarzem szczepień obowiązkowe zabiegi spowodowały, że praktycznie nie mamy odry, różyczki, ospy, gruźlicy, wirusowego zapalenia wątroby typu B i wielu innych chorób" – podkreślił prof. Banach. "Jeżeli wiemy o tym, że szczepienia na COVID-19 mogą być sezonowe, a ludzie nie będą chcieli się szczepić, to albo będziemy w ciągłej pandemii, która rozwinie się na świecie, albo wprowadzimy obowiązkowe szczepienia przeciwko chorobie będącej następstwem zakażenia koronawirusem" – zaznaczył.

 

"Nie mamy już wyjścia. To, że każdy może wymyślić nieprawdziwą historyjkę o COVID-19, szczepieniach i powielić ją po tysiąckroć na swoim profilu społecznościowym, jest po prostu niesłychane i powinno podlegać penalizacji" – powiedział. "Historyjkę, która jest nie tylko kłamstwem i oszustwem, ale ma straszne konsekwencje dla zdrowia" – zwrócił uwagę Banach. "Jeśli ktoś ma zasięg sto tysięcy osób, to ci ludzie +pójdą+ za tym, uwierzą, a uwierzą, bo większość internautów nie weryfikuje tych informacji" – tłumaczył.

 

"Jestem przerażony tym, co się dzieje. Ludzie wychodzą z założenia, że jeśli ktoś ma sto tysięcy obserwatorów, to należy go uznać za eksperta, osobę, która wie wszystko w danym temacie, mimo że nie ma wykształcenia kierunkowego i kompetencji" – zauważył lekarz.

 

"Nagle portale społecznościowe spowodowały, że osoba uzurpująca sobie prawo – z powodu liczby obserwujących – do miana +eksperta+ jest ważniejsza od kogoś, kto opublikował setki, czy tysiące zweryfikowanych przez specjalistów prac naukowych, lub ktoś – kto zajmuje się leczeniem danej grupy pacjentów przez lata. To jest po prostu niebezpieczne" – mówił.

 

Profesor przekonywał, że pomysł obowiązkowych szczepień antycovidowych w Polsce należy poważnie rozważyć.

 

"Obowiązkowe szczepienia to jeden z pomysłów na skuteczne zwalczanie koronawirusa. Nie wiem, czy najlepszy, ale jestem jego zwolennikiem" – przyznał. "Przecież już półtora roku zastanawiamy się, jak walczyć z pandemią" – przypomniał. "Naprawdę nie chciałbym podobnych dyskusji prowadzić za 2-3 lata, przy okazji kolejnej fali" – dodał.


Reklama

 

Zdaniem profesora Banacha obecnego obniżenia się liczby zakażeń groźnym patogenem SARS-CoV-2 i liczby zachorowani na COVID-19 można się było spodziewać.

 

"Były przecież znaczne obostrzenia i nadal są ograniczenia, chociaż wciąż zbyt dużo osób nie przestrzega restrykcji" – wspomniał. "Jest zbyt mało kar i zbyt pobłażliwe jest egzekwowanie zakazów i nakazów" – podkreślił. "Mogliśmy znacznie szybciej osiągnąć mniejszy poziom zakażeń, gdyby nie ostentacyjne nieraz łamanie przepisów sanitarnych" – ocenił.

 

"Nie ma praktycznie nadzoru epidemicznego, czegoś, co dobrze funkcjonowało w ubiegłym roku" – zauważył lekarz i przypomniał, że chodzi o nadzór nad osobami, które przebywają w izolacji w na kwarantannie na skutek kontaktu z osobą zarażoną. "Tego nie było ostatnio i to mogło być jednym z powodów, że tak długo przechodziliśmy i wciąż przechodzimy przez trzecią falę epidemii"– powiedział Banach. "Akcja szczepień nareszcie przebiega dobrze, wydaje się, że nie będzie już problemów dystrybucyjnych. Przekraczamy nawet 250 tys. szczepień dziennie" – poinformował.

 

Naukowiec podkreślił jednak, że jeśli nie będziemy konsekwentnie przestrzegali przepisów i zachęcać do szczepień, to żadne działania administracyjne nie pomogą w powrocie do normalnego życia.

 

"Tych, którzy nie chcą się zaszczepić, bo wierzą w jakieś spiskowe teorie, porównuję do kierowców jadących pod prąd" – wyjaśnił. "Tylko szczęście może takiemu krnąbrnemu kierowcy pozwolić na uniknięcie tragedii – zabicia siebie, a przede wszystkim innych. To kompletny brak odpowiedzialności" – przekonywał.

 

Prof. Banach powiedział, że mimo zmęczenia skutkami pandemii i lockdownami nie powinniśmy rezygnować z podstawowych zasad sanitarnych. "Przypominamy o dezynfekcji, o maseczkach, o dystansie. Niestety, wciąż wiele osób nie przestrzega tych zasad" – ocenił profesor. "Zawiódł system edukacji prozdrowotnej. I to nie teraz, podczas pandemicznego kryzysu, ten system zawodzi od 20 czy nawet od 30 lat" – zwrócił uwagę.

 

"Od 7 lat walczę o to, aby o zachowaniach prozdrowotnych mówić już od poziomu podstawówki, a nawet wcześniej" – przypomniał. "Właśnie w szkołach trzeba mówić, dlaczego istotny jest zdrowy tryb życia, dlaczego ważne są badania przesiewowe, szczepienia. Wtedy wyrasta społeczeństwo wyedukowane i – na przykład – podczas epidemii zakaźnej choroby łatwiej jest z nią walczyć" – dodał profesor.

 

"Niestety, wciąż prościej jest zaproponować program, jak już człowiek ma raka. I to też jest bardzo ważne, ale całkowicie zapominamy o programach prewencyjnych. A przecież profilaktyka jest kilka, kilkadziesiąt razy tańsza, a przede wszystkim o niebo bardziej skuteczna" – przekonywał. "Tylko, że na wymierne rezultaty takiego programu prewencyjnego czeka się 10 lat lub nawet dłużej, a polityczna kadencja trwa cztery lata" – mówił Banach.

Reklama

 

Zdaniem profesora jesteśmy w stanie w cztery, pięć miesięcy, czyli mniej więcej do początku następnego roku akademickiego, osiągnąć tzw. odporność populacyjną, co będzie oznaczać stopniowe wygaszanie pandemii w Polsce.

 

"Szczepienia powinny się przełożyć na znaczne zmniejszenie liczby nowych zachorowań. Mam nadzieję, że po wakacjach na powietrzu nie będziemy musieli już używać maseczek" – przewidywał naukowiec.

 

"W pomieszczeniu jednak zawsze powinniśmy dobrze się zastanowić, czy nie zasłonić ust i nosa. Moim zdaniem to jeszcze będzie konieczne" – radził. "Na przykład w krajach Dalekiego Wschodu – Japonii, Korei Płd. czy w Singapurze – epidemii praktycznie już nie ma, a tam przecież od lat w pomieszczeniach czy w dużych skupiskach ludzi chodzi się w maseczkach" – przypomniał.

 

Duża liczba zgonów na COVID-19 – jak powiedział Banach – to pochodna wielu zmiennych, liczby zakażań, ale także jest związana ogólnie z naszym zdrowiem populacyjnym. "Wiąże się to z liczbą osób cierpiących na nowotwory i choroby sercowo-naczyniowe" – przestrzegł kardiolog. "Osoby te są bardziej narażone na powikłania w trakcie przebiegu COVID-19" – zwrócił uwagę.

 

"Ludzie się wciąż nie zgłaszają na leczenie onkologiczne, kardiologiczne. Mimo objawów wciąż czekają na koniec pandemii. Tak nie można. Trzeba się leczyć" – zachęcał epidemiolog chorób serca i naczyń.

 

Powiedział, że jest raport, z którego wynika, że jest coraz więcej ciężkich operacji kardiochirurgicznych. "A przecież już w ostatnich latach remedium na podobne przypadki była kardiologia interwencyjna. Mamy niestety coraz bardziej zaawansowany stan chorobowy naszych pacjentów" – przyznał kardiolog.

 

"Nie przekładajmy wizyty u lekarza na po pandemii, to może być niebezpieczne dla naszego zdrowia" – zaapelował prof. Banach.

 

(PAP)

Autor: Hubert Bekrycht

hub/ joz/



Komentarze do artykułu

Ja

Krew mnie zalewa, gdy czytam, że wszystkiemu winni są ludzie. Co się w służbie zdrowia wyprawia, to pojęcie przechodzi! Kto nie wierzy, przyjdzie czas i mu się przekonać. Spokojnie.

Śmieszek

Pamiętam, jak w zeszłym roku lekarze w mediach komunikowali, iż spadła liczba przypadków tzw. chorób brudnych rąk! Trochę mnie to zdumiało, bo sądziłem, że mycie rąk należy do elementarnych zabiegów higienicznych! A jednak, w Polsce, w 21. wieku tak nie było. Stało się jednak możliwe przyuczenie zaniedbanego społeczeństwa do tak podstawowej czynności. Nie wiem, czy nauka nie pójdzie w las - ale jest nadzieja.

Wybrani przez grupę ludzi .

To są tacy sami eksperci jak: radny ,senator, poseł , burmistrz, wójt,prezydent .

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama