- To, co robicie, to obraz polskiego dziadostwa, niszczycie piękny ogród, jakim jest Przedszkole Pod Topolą – mówiła emocjonalnie jedna z mam obecnych na poniedziałkowym spotkaniu z samorządowcami, które dotyczyło likwidacji niepublicznego przedszkola. – Wycinacie piękne kwiaty, nasze dzieci. Waszym zadaniem jest dbanie o ten ogród. A nie my, skamląc, musimy błagać, abyście to dostrzegli.
Poniedziałkowe spotkanie (20 lutego) miało przynieść kompromis. Przyniosło nerwy i wzajemne oskarżenia. Rodzice dzieci z Przedszkola Pod Topolą nie zamierzają rezygnować z obrony placówki.
W spotkaniu z rodzicami dzieci uczęszczających do Przedszkola Pod Topolą wzięło udział kilkunastu miejskich radnych i urzędników, ale głównymi aktorami tego spektaklu byli burmistrz Szczytna Krzysztof Mańkowski oraz wójt gminy Sławomir Wojciechowski.
Jako pierwsi głos zabrali przedstawiciele rodziców. Milena Bastek, Dominika Matyjas–Śledzik, czy Justyna Krychta opowiedziały, jaką wyjątkową placówką jest Przedszkole Pod Topolą. Z jaką godnością traktuje się tam dzieci, rodziców, czy pracowników.
- Dodatkowo nasze przedszkole kosztuje miasto ponad pół miliona złotych mniej, niż publiczna placówka podobnej wielkości – przekonywały panie. - Likwidacja nie ma logicznych argumentów. Poziom doskonały. Tańsze utrzymanie. Rodzice chcą tu posyłać dzieci. Dlaczego pan burmistrz chce to zamknąć, zlikwidować? Nie godzimy się na to. Chcemy tego przedszkola dla naszych dzieci. Chcemy bezpieczeństwa.
Burmistrz zadecydował, reszta to bicie piany
Po tych słowach głos zabrał burmistrz Krzysztof Mańkowski, który zaczął od mocnego uderzenia, bo powiedział, że decyzja o zakończeniu dzierżawy (budynek od ponad 30 lat dzierżawi Bożenna Mikielewicz, dyrektor i właściciel niepublicznego Przedszkola Pod Topolą) zapadła i jest nieodwracalna.
- Ten budynek jest nam potrzebny, aby zapewnić miejsca przedszkolne i żłobkowe dla wszystkich dzieci z miasta – argumentował. - Po zakończeniu rekrutacji może się okazać, że nic poza organem prowadzącym się nie zmieni – dodał. - To spotkanie jest o tydzień za wcześnie – przekonywał.
- Nie wierzymy panu – mówił jeden z ojców obecnych na spotkaniu. - Przecież już słyszymy o ruchach w Przedszkolu Promyczek. Cześć dzieci ma się tu przenieść. Nasze mają szukać sobie innych miejsc. Poza tym są też tu dzieci z gminy Szczytno, a te chce pan po prostu wyrzucić. Tak się nie robi. Dla nas nie ma znaczenia, czy ktoś mieszka dwa kroki za znakiem z tablicą Szczytno, czy dwa kroki wcześniej. Znamy się, szanujemy, nasze dzieci przywykły do siebie. Nie róbmy im takich rewolucji. Niech pan nie zamyka tego przedszkola.
- To nie ja zamykam tę placówkę, to jest przedszkole prywatne i jeśli pani dyrektor chce je prowadzić to może robić w innym miejscu, budynku – odpierał zarzut burmistrz. - Ale decyzja o wygaszeniu dzierżawy jest ostateczna.
- Przecież pan wie, że brak dzierżawy jest równoznaczny z zamknięciem przedszkola, niech pan sobie nie robi żartów – oburzyli się rodzice.
Granice administracyjne nie mają zasieków
Na razie miasto ma 150 miejsc przedszkolnych. Po przejęciu budynku przy ul. Pasymskiej miałoby być ich 209.
- Ale liczba dodatkowych miejsc to efekt wyrzucenia z przedszkola dzieci z gminy Szczytno – mówi nam jedna z mam. - To oburzające. Jak samorządowcy, politycy, radni, burmistrz mogą tak postępować. W końcu to my przecież, my mieszkańcy, czy miasta, czy gminy, jesteśmy ich pracodawcami, oni są dla nas, a nie odwrotnie. Mówienie, że jak będą wolne miejsca to przyjmie się też dzieci gminne, jest wręcz odrażające. Skoro tu są te miejsca i działa to doskonale. To po co to zamykać? Gdyby były jakieś braki, nieprawidłowości zrozumiałabym, ale to przedszkole to wzór dla innych placówek. Jak można jednym podpisem zlikwidować coś, co idealnie funkcjonuje? Jeśli takiego burmistrza, takich radnych sobie wybraliśmy, którzy podejmują tak głupie decyzje, to czas na zmiany.
Obecne w sali radne Beata Boczar i Agnieszka Kosakowska próbowały podkreślać, że budynek należy do miasta, ale to tylko jeszcze bardziej zdenerwowało rodziców.
- Do miasta, czyli do nas – mówili. - Mamy prawo decydować, co tu ma być. A my chcemy tu przedszkola. Przedszkola Pod Topolą.
Zmiana możliwa... bez zmian
Dyskusja była coraz bardziej nerwowa. Rodzice atakowali burmistrza, który próbował przekonać ich, że decyzja jest słuszna, a za całe zamieszanie winę ponosi też pani dyrektor, która wiedząc, że dzierżawa kończy się jej w 2023 roku powinna o tym poformować przyjmując dzieci.
To jeszcze bardziej zirytowało rodziców.
- Mieliśmy rozmawiać o możliwościach, a pan na wstępie mówi, że decyzja zapadła – argumentowali. - To niepoważne podejście. Po co w takim razie pan w ogóle tu przyszedł? Prosimy przynajmniej o umożliwienie dokończenia tego przedszkola naszym dzieciom i stopniowe wygaszanie placówki.
To rozwiązanie jednak też nie znalazło uznania u burmistrza.
- Decyzja już zapadła – powtarzał jak mantrę. - Jeśli po rekrutacji okaże się, że miejsc jest wystarczająco dużo w stosunku do chętnych, to może się okazać, że nic, poza organem prowadzącym się nie zmieni.
Wójt za spokojem, zaprasza na Łomżyńską
W dyskusję włączył się też wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski.
- Każda gmina ma obowiązek zapewnić liczbę miejsc w swoich przedszkolach i my to robimy przy ulicy Łomżyńskiej – mówił. - Staramy się zrobić wszystko, aby od września powstało tam 100 miejsc przedszkolnych i 50 żłobkowych. I już dziś gorąco zapraszam państwa do siebie.
Wójt próbował studzić emocje. Na spotkanie został zaproszony, bo w przedszkolu Pod Topolą są też dzieci gminne. Rodzice mieli nadzieję, że obaj samorządowcy dogadają się i wspólnie zostanie rozwiązany ich problem. Zarówno wójt, jak i burmistrz deklarowali chęć współpracy, ale żaden z nich nie odważył się konkretnie powiedzieć czy dzięki tej współpracy jest szansa na ocalanie Niepublicznego Przedszkola Pod Topolą. Rodzice sugerowali, że gmina mogłaby „połatać” miejskie dziury żłobkowe w budowanym obiekcie przy ulicy Łomżyńskiej.
- Nie chcemy rozdzielać naszych dzieci, którym jest idealnie w Przedszkolu Pod Topolą – zrozumcie to – mówili rodzice. - Dajemy wam przecież alternatywę. Pozwólcie wygasić bezpiecznie to przedszkole i skończyć je bez rewolucji naszym dzieciom. Czy o tak dużo prosimy?
Radni nagle też nie chcą zmian
Przeciwko zmianom protestuje też rada rodziców Przedszkola Promyczek, która już napisała list do burmistrza w tej sprawie.
- Przenosząc dzieci z jednego przedszkola do drugiego, a wiemy, że jest taki zamiar, narażacie te maluszki na potworny stres – mówiła Justyna Zielińska, przewodnicząca rady rodziców Promyczka. - Krzywdzicie te dzieci. Nie zgadzamy się na takie decyzje.
Głos w dyskusji zabrali też między innymi Tomasz Łachacz, przewodniczący rady miejskiej oraz radni Zbigniew Orzoł, Paweł Krassowski, czy Aleksandra Kobus-Drężek. Wszyscy poparli rodziców.
- Pan burmistrz ma prawo formalne zniszczyć to przedszkole, ale nie ma prawa moralnego – grzmiał radny Zbigniew Orzoł. - Nie ma prawa krzywdzić dzieci i rodziców. Pani dyrektor, po tylu latach pracy, na pewno takiego podziękowania się nie spodziewała. Dla mnie to skandal.
W spotkaniu wzięła udział też posłanka Urszula Pasławska. Również stanęła po stronie rodziców.
Kłamstwa i szantaż?
Dyskusję na nieoczekiwany tor wprowadziła jednak wypowiedź radnego Krassowskiego, który powiedział, że z rozmowy z burmistrzem wynikało, że pani dyrektor Bożenna Mikielewicz nie chce i tak prowadzić już tego przedszkola.
- To nieprawda – wtrąciła się pani dyrektor. I podała szereg dat, w których kontaktowała się z burmistrzem, spotykała i pisała w sprawie przedłużenia dzierżawy. - Pan burmistrz złożył mi taką propozycję, że jakbym ją przyjęła, to złamałabym prawo – mówiła tajemniczo. - Na to zgodzić się nie mogłam. Efekt jest taki, że nie przedłużono mi dzierżawy – dodała ze smutkiem.
Rozmowa przybrała nerwowy obrót, ale ani burmistrz, ani pani dyrektor nie doprecyzowali, jak wyglądały ich spotkania. Zarówno jedna, jak i druga strona zaczęła jednak zarzucać sobie kłamstwo. Nie rozwinęli jednak tego wątku.
- Przyznam, że nie sądziłam, że ktoś na pstrykniecie palca może zamknąć działające od 30 lat przedszkole – mówiła dyrektor Mikielewicz. - Jest mi najbardziej szkoda dzieci i rodziców. W 1992 roku przejęłam te przedszkole, aby je ratować. Otworzyłam pierwszą niepubliczną placówkę w województwie. Inni przyjeżdżali, uczyli się ode mnie. Przepracowałam w tym budynku 46 lat. A dziś to wy, pan burmistrz, radni decydujecie o dalszych losach tego miejsca. Zróbcie to z godnością i poszanowaniem dzieci, rodziców.
Likwidacji przedszkola winien mały Franio?
Burmistrz podkreślał, że jego decyzja ma rozwiązać problem miejsc w żłobku i przedszkolach kompleksowo.
- Jakiś czas temu do mojego gabinety przyszła mama z małym Franiem – mówił. - Usadziła go na fotelu i powiedziała, że mam się teraz nim opiekować, bo jak ona nie pójdzie do pracy, to zostanie zwolniona. Po czym wyszła z gabinetu. Na szczęście wróciła. Ale co mam powiedzieć takim rodzicom? Moje działania mają zapewnić miejsca wszystkim dzieciom.
- Ale robi pan to kosztem naszych dzieci – mówili rodzice. - Tak tego problemu nie powinno się rozwiązywać. - Wyrzuca pan nasze dzieci i likwiduje najlepsze przedszkole w mieście. Jakim prawem?
Spotkanie, mimo rób uspokojenia emocji przez wójta i burmistrza, zakończyło się w nerwowej atmosferze. Rodzice zapowiedzieli dalszą walkę o placówkę. Zjawią się na najbliższej sesji rady, którą zaplanowano na 28 lutego, na godz. 14 (sala konferencyjna ratusza w Szczytnie).
Krematorium w gminie Szczytno- nie, biogazownia w gminie Jedwabno i Rozogi - nie, farma wiatrowa w gminie Wielbark - nie, obwodnica Szczytna - nie, wieże telefoni komórkowe j- nie. To takie typowe dla Polaka \"nie, bo nie\".
darekkpk
2025-12-23 15:52:39
No i fajnie
qwe
2025-12-23 13:25:06
Czyli co? Ciała po śmierci zostawiamy w domu? Jakoś ludzie żyją na ul. Mazurskiej, Reja przy cmentarzu, trupy w nocy nie zaglądają przez okno. Działka na krematorium by była bezpośrednio przy nowym cmentarzu. Uważam, że lokalizacja ok. Mam tylko jedną prośbę do mieszkańców Lipowej. Proszę do Szczytna przyjeżdżać rowerami lub zielonym busem bo nie chce smrodu paliwa z samochodów z gminy...
Romek
2025-12-23 09:53:44
W jedwabnie brak pracy i mieszkań. Ostatnie wybudowane mieszkania to za Wójta Kabały w latach 90 tylko on wybudował całe osiedle. Teraz to tylko podwyżki wszystkiego żeby się pozbyć ludzi z gminy.
Mieszkaniec gminy Jedwabno
2025-12-22 13:46:50
A co się paliło w niedzielę 21 grudnia w miejscowości Rusek Wielki gm. Pasym tyle straży pożarnej na sygnałach jechało tam?
2025-12-22 13:19:21
W miejscowości Grom tyle jest miejsca.
2025-12-22 11:03:25
Co to znaczy \"przy sprzyjających warunkach\", kiedy coś takiego słyszę to omijam taką firmę szerokim łukiem. Wezmą pieniądze za pośrednictwo, a potem ja będę zwracała dotację. I kojarzę tego człowieka, był kiedyś pracownikiem funduszu.
Monika
2025-12-21 22:54:16
Proponuję, podnieść podatki i pensje wójtom burmistrzom i radnym. Podnieść ceny domów i mieszkań. Zdechniecie i wcale mi was nie żal.
Prawda
2025-12-21 12:00:21
Panie radny Salamucha tyle wysiłku Pan włożył w ten wniosek, że trzeba było aż artykuł w prasie zamieścić? Teraz to z czystym sumieniem może Pan dietę radnego co miesiąc pobierać. Żenada
Tomasz
2025-12-20 09:55:17
A co wielce szanowni hrabiowie zrobili dla rozładowania korków w Szczytnie np:przy przejeździe kolejowym.Ja wiem zaraz powiecie że się nieda ,to proszę ruszyć w Polskie i zobaczyć jak w wielu miastach to rozwiązano.A nie podnosicie trupa z zamrażarki za trzydzieści milionów.
Marek
2025-12-20 08:32:58