Środa, 24 Kwiecień
Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego -

Reklama


Reklama

Mikołaj Wojciechowski – młody plastyk z marzeniami


Młody, zaledwie 18-letni mieszkaniec Nowego Dworu, jest uczniem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Olsztynie, jednym z nielicznych z terenu powiatu szczycieńskiego. Jego ostatnim sukcesem było reprezentowanie szkoły w ogólnopolskim konkursie. Na plastycznej maturze nie zamierza poprzestać.


  • Data:

Mikołaj od najmłodszych lat przedkładał rysowanie nad inne zabawy, nawet gdy temu rysowaniu daleko było jeszcze od tworzenia. Przyznaje, że gdy mógł wybierać zabawki, wolał kredki od samochodzików.

 

- Do teraz tak mam – dodaje z uśmiechem. - Gdy rodzice chcą mi na przykład kupić nowy telefon mówię, że są dostępne fajne kredki czy farby.

 

Na poważnie, już nie dziecięce malunki, a solidniejsze szkice zaczęły powstawać gdy miał 13 czy 14 lat i założył szkicownik.

 

- Wtedy też zacząłem myśleć o nauce w „plastyku”. Rysowanie czy malowanie stanowiło jakąś wewnętrzną potrzebę. Nie wynikało z nacisków czy sugestii innych osób. Szczerze mówiąc, zwykle źle się czułem, gdy ktoś mówił o czymś, co narysowałem: „O, jakie ładne”. Bardziej potrzebowałem i nadal potrzebuję raczej krytyki, a przede wszystkim wskazówek, jak się rozwijać, w jakim kierunku.

 

Te artystyczno-rozwojowe potrzeby Mikołaj realizuje w szkole. „Plastyk” jest dość popularny, a chętnych do szlifowania swoich umiejętności – nie brakuje.

 

- Gdy zdawałem egzaminy wstępne, o jedno miejsce „walczyło” 2,5 osoby – mówi. - W każdym roczniku są dwie klasy, początkowo po 25-30 osób, ale zdarza się, że do matury dociera np. 14. I można powiedzieć, że to prawie żeńska szkoła. Chłopaków jest niewielu. W mojej klasie, łącznie ze mną, jest nas raptem trzech. Ale za to, co zapewne wyda się niektórym niezwykłe, „plastyk” ma 100-procentową zdawalność jeśli chodzi o egzamin maturalny z... matematyki.


Reklama

 

Mikołaj uczy się w klasie projektowania graficznego. Przyznaje, że przy wyborze tego kierunku towarzyszył mu pragmatyzm („Bo grafika to zajęcie dobrze płatne”), ale podczas nauki odkrył też w sobie upodobanie do rzeźby, chciałby spróbować, nawet już poza szkolnymi murami, ceramiki („Bo ludzie, którzy chodzą do takiej klasy, robią tam naprawdę fajne rzeczy”.).

 

- Nauka w tej szkole wymaga dużo wysiłku i samodyscypliny – mówi. - Nie było łatwo się dostać, nie jest łatwo ją ukończyć – dodaje, a przed nim jeszcze rok nauki. - Dojeżdżam codziennie. Rano z rodzicami, bo pracują w Olsztynie, wracam po południu lub wieczorem pociągiem, a z dworca w Szczytnie odbiera mnie wtedy któreś z rodziców.

 

Nie jest jeszcze zdecydowany co do dalszej przyszłości. - Po maturze może wybiorę architekturę, ale myślę też o tym, by zostać ilustratorem książek, może projektantem plakatów, okładek...

 

Młody artysta nie wie, skąd się w nim zrodziło to upodobanie do sztuk plastycznych. Nie tylko upodobanie, ale i niebagatelne umiejętności.

 

- Nie znam w rodzinie nikogo, kto by się tą dziedziną sztuki parał, ale – z drugiej strony – każdy jakąś artystyczną pasję ma – przyznaje. - Siostra tańczy, prowadzi kursy, to jej pasja i zawód jednocześnie. Tata kiedyś „bawił” się wykonywaniem nadruków na koszulkach, mama lubi śpiewać, gdy prowadzi samochód i nawet dobrze jej to wychodzi, ale jej rodzinna rola sprowadza się do kierowania... domem. Ktoś musi te artystyczne dusze utrzymywać w codziennych karbach – śmieje się. - Ja próbowałem też sił w muzyce, skończyłem szczycieńską szkołę, klasę fortepianu.

Reklama

 

Czy planuje wystawy? Prezentację tego co tworzy?

 

- Nie wiem... - odpowiada z wahaniem, jakby nie był pewien swych możliwości i sił twórczych. - Może po maturze?

 

A może prace Mikołaja uda się zobaczyć wcześniej. Wystawy organizuje i jego rodzimy GOK w Jedwabnie, MDK w Szczytnie czy choćby biblioteki. Pozostaje mieć nadzieję, że Mikołaj odważy się wyjść do publiczności.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama