Mimo odwołań żaden z czterech projektów zgłoszonych w tym roku do budżetu obywatelskiego nie zyskał przychylności komisji oceniającej. Strona urzędowa uznała więc, że całą procedurę powtórzy. Nowe (?) projekty można składać do 22 września. Rodzi się jednak pytanie, czy będą chętni, by poświęcać swój czas i energię, angażować sąsiadów i znajomych do podpisywania list poparcia, a następnie natykać się na urzędową blokadę?
Można odnieść wrażenie, że strona urzędnicza działa w niejakiej zgodzie ze słynną frazą dawnego prezydenta: „nie chcem, ale muszem”. Procedura budżetu obywatelskiego jest wszczynana i realizowana, by zadość uczynić miejskiemu prawu, ale niekoniecznie dąży się do realizacji, w razie której trzeba będzie wydać obiecane obywatelom 250 tysięcy złotych.
Przypomnijmy. Do budżetu obywatelskiego w tym roku zgłoszone zostały cztery projekty: przerobienie czytelni w miejskiej bibliotece w wypełnione roślinnością miejsce zadumy i relaksu, odrestaurowanie parku przy ul. Skłodowskiej-Curie, utworzenie „zielonej wyspy” w zabetonowanym otoczeniu nowych osiedli na tzw. „zatorzu” oraz budowa chodników przy ul. Partyzantów i Leśnej.
W efekcie urzędowej weryfikacji wszystkie projekty zostały odrzucone, ku oburzeniu wnioskodawczyń (bo autorkami propozycji były same panie). Dwie z nich nie pogodziły się z rozstrzygnięciami i zgodnie z regulaminem – złożyły odwołania. Monika Zera, która proponowała utworzenie „zielonej wyspy” wskazała te punkty regulaminu, do których zespół oceniający się nie zastosował, m.in. nie zwrócił się do wnioskodawczyń o uzupełnienie ewentualnych braków.
- Mój projekt nie uzyskał aprobaty, bo zaproponowana przeze mnie działka jest przeznaczona na cele budowlane. OK. Trudno. Ale we wniosku nawet podkreśliłam, że może to być ta działka lub inna w pobliżu, wskazana przez miasto. Niestety, nie zostałam poproszona o rozmowę, nie podjęta została jakakolwiek próba pogodzenia moich oczekiwań i miejskich możliwości,a to też kłoci się z regulaminem – mówi pani Monika.
Mimo rozsądnych argumentów skarżących ich odwołania też nie zostały uwzględnione. W informacji o ostatecznym losie wszystkich propozycji uzasadnienia są dość lakoniczne: a to, że brak wskazania wartości proponowanych działań (biblioteczna czytelnia), a to, że mają być bloki, bo zaplanowane w studium, a nie osiedlowy „parczek”), a to, że koszt będzie na pewno wyższy niż 250 tys. (park i chodniki). Problematyczne było, czy na realizację przewidzianych działań wystarczy rok, czy de facto będą to inwestycje wieloletnie itp.
Poza stwierdzeniem, że odwołania nie zostały uwzględnione w oficjalnej dokumentacji brak jest odniesień do postawionych m.in. przez Monikę Zerę zarzutów. Inaczej mówiąc: wnioskodawczynie (pod groźbą odrzucenia) nie mogły, choćby minimalnie, sprzeniewierzyć się regulaminowi, który najwyraźniej – czego dowodzi Monika Zera – strony urzędniczej nie obowiązuje.
Ta konkluzja może zniechęcić następców, co z kolei może prowadzić do tego, że 22 września, w nowym terminie kolejnej budżetowej odsłony, projekty budżetu obywatelskiego się nie pojawią. Żeby się nie narazić ratuszowym „lokatorom” potencjalni wnioskodawcy powinni być, w jednej osobie, prawnikami, budowlańcami, projektantami, ekonomistami itp.,itd. Jeśli mamy w Szczytnie tak wszechstronnych i kompetentnych obywateli, to czy to właśnie nie oni powinni urzędować w ratuszu?
22 września – składanie projektów
11 października – weryfikacja
9 listopada – głosowanie
24 listopada – ogłoszenie wyników
Czytelniczka
,,Odrestaurowanie parku przy ul. Skłodowskiej-Curie\"....Odrzucony projekt? Ta renowacja aż się prosi od tylu lat. Po zmroku strach tam wejść, bo panują egipskie ciemności. Widocznie część Szczytna, pod drugiej stronie torów, jest mało ważna dla miasta. A dziwne, bo nieopodal szpital.