Kampania wyborcza (na razie do samorządów) ruszyła już z kopyta. W Szczytnie zaczęła się pamiętnym falstartem czyli kompromitującym wywiadem jakiego udzielił miejscowy lider partii rządzącej. Nie ukrywa już on, jak i jego ugrupowanie, swoich poglądów na demokrację i jej standardy.
Jak obywatele nie mają przekonania do proponowanych zmian w administracji to nie będziemy się bawić w ich przekonywanie, ale narzucimy to decyzją właściwego organu. Co nas obchodzą poglądy innych? Drugie, jeszcze ciekawsze stwierdzenie dotyczy uznania nepotyzmu za obowiązujący sposób nominowania kadr w administracji podległej rządowi i samorządom. Nieważne są kwalifikacje – ważne, aby stanowiska obsadzali „nasi”, bo tylko do nich mamy zaufanie. Czyżby syndrom oblężonej twierdzy? Już, tak wcześnie?
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Po felietonie na ten temat dostałem pięknego maila, którego autor opisuje (nawet są schematy powiązań) „sitwę”, jak twierdzi, która rządzi miastem i regionem. Mieszkam tu dopiero czterdzieści parę lat i większość nazwisk jest mi obca, ale gdyby to była prawda, to mafia sycylijska wysiada. Żeby nie było nieporozumień – nie mam zwyczaju opierać się na anonimowych doniesieniach. Bycie tubą osób, które ukrywają się pod pseudonimem nie bardzo mnie bawi. Wszystko, co piszę podpisuję swoim nazwiskiem i biorę za to odpowiedzialność. Maila więc wykasowałem i żadnych szczegółów nie ujawnię.
Za to w dalszy ciąg kampanii mam zamiar się włączyć jak najbardziej. Jeżeli larum grają to nie honor stać z boku i tylko komentować. Dlatego też wziąłem, aktywny nie powiem, udział w organizacyjnym spotkaniu stowarzyszenia „Wybieram Szczytno”. Cieszę się, że zebrała się już tak spora grupa ludzi, dla których nie jest istotne jakie barwy polityczne reprezentować będą przyszli włodarze miasta i okolic. Ważne jest, aby skutecznie wesprzeć tych, dla których poza przywróceniem tendencji rozwojowych naszej małej Ojczyzny, ważne jest, aby działo się to zgodnie z zasadami demokracji, poszanowania praw wszystkich obywateli i wzmocnienia naszej roli w wielkiej wspólnocie narodów Europy. Jak na razie zauważyłem parę zdarzeń, które mogą (podkreślam mogą) być pierwszym impulsem rozwoju gospodarczego miasta i okolic.
Od początku kibicuję firmom Novum i Lacmet, które bez większego hałasu stale się rozwijają, są już szeroko znane, dają coraz więcej miejsc pracy i nie stronią od wspomagania lokalnych inicjatyw. To, że w końcu te firmy przejmują teren byłego „Lenpolu”, potem „Favorita” to wiadomość radosna. Oby im się wiodło jak najlepiej. Przemknęła też słabo zauważona informacja o wykupieniu starego browaru przez nowego właściciela, który również ma sporo pomysłów. Tutaj już może nie widać takiego jak w poprzedniej transakcji parcia do przodu firmy świetnie się rozwijającej, ale gdzieś tam na horyzoncie dnieje.
Co jest wspólne w obu tych zdarzeniach? Otóż w jednym i drugim przypadku właściciele tych firm podkreślają, że liczą na wsparcie władz samorządowych. Z jednej strony na zastosowanie w ich przypadku preferencyjnych stawek podatkowych związanych z rozwojem działalności, tworzeniem miejsc pracy i zagospodarowaniem upadających obiektów. Podobno miasto takie programy ma.
Byłoby wspaniale, gdy tak świetnie przecinający wstęgi na zdjęciach w prasie, a nawet na telewizyjnym ekranie nasi miejscy i powiatowi włodarze wystąpili wspólnie z programem wszechstronnej pomocy jakiej mogą udzielić rozwijającym się zakładom. Także tym, których jeszcze nie ma. Jak dotąd skończyło się na słowach i działaniach pozornych, jak mydlenie oczu tzw. „inkubatorem przedsiębiorczości”.
W przypadku browaru konieczne będzie – jak twierdzi nowy właściciel – sięgniecie po fundusze unijne. Dopóki jeszcze radośnie nie zaliczyliśmy „polexitu” ku czemu szybko zmierzamy, warto poszukać możliwości zdobycia takich funduszy i pomóc w ich uzyskaniu miejscowym inwestorom. Tylko kto to ma zrobić jeżeli w ratuszu nie ma nikogo, kto to by potrafił. Zajmujemy w tej konkurencji mocne miejsce w krajowym ogonie, co nikogo we władzach nie martwi.
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Oj, tak, tak! Tam zawsze był tzw. kiosk. Ja pamiętam taki blaszany, przeszklony. Być może wcześniej stał tam \"drewniak\". Te napoleonki, pączki... Mordki i łapki oblepione lukrem, kremem stawiały się na lekcji po tej dużej przerwie.
Sentymentalna
2025-07-16 12:49:27
No, mnie z dzieciństwem kojarzy się chleb od Bielskiego lub Kochanka. A w tym punkcie, a nieopodal chodziłam do podstawówki, była też kiedyś cukiernia czy piekarnia i na długich przerwach biegało się tam po spore ciastka \"ptasie mleczko\"...
Tutejsza
2025-07-16 11:20:14
Tekst nieciekawy, po prostu wylana żółć z głebi trzewi pana Mądrzejowskiego okraszony nieciekawym zdjęciem. Jak nie macie felietnistów, to może warto ogłosić jakiś konkurs, a nie publikować treści o niskim i watpliwym poziomie. Może chwila refleksji?
Joanna
2025-07-16 11:17:08
Co to SIM?
Gabi
2025-07-16 09:35:16
Gratuluję odwagi oderwania się odnzielonego koryta.
Obserwator
2025-07-16 00:44:02
Już zapewne Zieloni obstawili ten Stołek. Konkurs to farsa. O ile będzie :)
Obserwator
2025-07-16 00:43:05
To ciekawe kto z PSL zasiądzie na stołku, Jarku czekamy i obserwujemy!
Mieszkańcy
2025-07-15 16:55:33
Żołądek zawsze daje znać gdy jest pusty ale mózg niestety nie.
kozaostra
2025-07-15 15:20:02
Naszym włodarzom tylko najlepiej wychodzi przecinanie wstążek.A narkotykami jak handlowali tak handluja.Przykro wszyscy maja wywalona co dzieje się z młodzieżą. Najważniejsze że wstążki przecięte.Myslalam panie Burmistrzu że pan to ogarnie ale nic w tym kierunku nie robione.Wszystko zamiatane pod dywan oczywiscie tyczy to całej rady.
Julka
2025-07-15 10:38:46
Smolasty to artystyczne dno dna i patologia. Kto wpadł na pomysł żeby to beznadziejne byle co zaprosić??? i jeszcze mu płacić
Prusak
2025-07-15 08:11:55