Środa, 4 Grudzień
Imieniny: Kryspiny, Norberta, Sabiny -

Reklama


Reklama

50 lat klubu HDK PCK w Szczytnie okiem pierwszego prezesa i jednego z założycieli Ryszarda Gidzińskiego


Ryszard Gidziński, prezes zarządu oddziału rejonowego PCK w Szczytnie i pierwszy prezes (w latach 1974-77) Klubu Honorowych Dawców Krwi przy Oddziale Rejonowym PCK w Szczytnie opowiedział nam o kulisach jego powstania, zmianach na przestrzeni 50 lat i widokach na przyszłość.



Jak wyglądały początki zorganizowanego krwiodawstwa w Szczytnie? Jak powstał tu klub HDK?

Po II wojnie światowej organizowano na nowo służbę zdrowia, w tym służbę krwi i powstawały placówki poboru krwi w strukturach szpitali. Rok 1958 był początkiem krwiodawstwa zorganizowanego – to wtedy PCK, w swoim statucie, podjęło się propagowania krwiodawstwa i werbowania dawców. Kilka lat później zaczęły powstawać pierwsze kluby HDK. Kiedy te zaczęły tworzyć się w ówczesnym województwie olsztyńskim, np. w Olsztynie, czy Elganówku, zareagowano na to w Szczytnie.

 

Za sprawą prezesów PCK – lekarzy: Karola Gilaschke, Edmunda Barteckiego, ordynatora chirurgii szpitala powiatowego Zbigniewa Sobieszczańskiego i pracownika PCK Stanisława Poździała powołano klub HDK przy Oddziale Rejonowym PCK w Szczytnie. To był rok 1974, a spotkanie odbyło się w restauracji Zacisze. Zjechali się krwiodawcy z całego powiatu, zgłaszano kandydatów na prezesa, przeprowadzono wybory i powierzono mi tę rolę.

 

Powołano zarząd w składzie: Stanisław Mróz – wiceprezes, Jan Mikosza, Mirosław Zbirowski i... jeszcze jedna osoba, której, przepraszam, nie pamiętam. Po trzech latach zrezygnowałem z funkcji i wspólnie z Bolesławem Zadrożnym zorganizowaliśmy klub w Wyższej Szkole Oficerskiej MSW w Szczytnie. Zresztą po powstaniu klubu przy zarządzie rejonowym zaczęto tworzyć kolejne: w Północnym Zakładzie Przemysłu Lniarskiego "Lenpol", Zakładzie Maszyn i Urządzeń Technologicznych "Unitra-Unima" i na terenie powiatu – w Wielbarku, Pasymiu, Dźwierzutach i Świętajnie.

 

Historia funkcjonowania klubu HDK przez te wszystkie lata nie przebiegała jednak zawsze prosto...

Tak, trzeba wspomnieć, że w 1997 roku sejm przyjął ustawę o publicznej służbie krwi. Dała ona monopol na pobieranie krwi tylko jednostkom organizacyjnym publicznej służby krwi, tj. Krajowemu/Regionalnym Centrom Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

 

Zmianie uległo też finansowanie, środki przyznawane były na innych zasadach i warunkach, odmienne też było ich wykorzystywanie. O wszystkim zaczęły decydować warunki ekonomiczne. Likwidowano dotychczasowe punkty krwiodawstwa, a w ich miejsce powoływano placówki terenowe Regionalnych Centrów.

 

Niestety, podobnej placówki nie powołano w Szczytnie i to mimo usilnych starań władz samorządowych i organizacji PCK. Liczba krwiodawców zmniejszyła się wtedy o połowę. Ci ze Szczytna musieli się wtedy udawać do Olsztyna bądź Nidzicy. Dodajmy, że sama siedziba szczycieńskiego PCK wielokrotnie zmieniała swoje miejsce. Mieściła się już na ul. Ogrodowej, Polskiej, Żeromskiego, ostatnio na Pułaskiego, a teraz w budynku PKS.


Reklama

 

Brakuje też dokumentów, na podstawie których moglibyśmy dokładniej odtworzyć historię szczycieńskiego krwiodawstwa. Profesor Szutkowski zobowiązał się opracować księgę pamięci z dokumentacją. Doszło jednak do omyłkowego spalenia części tych dokumentów przy jakichś generalnych porządkach, przez nieświadome tego osoby.

 

Część opracowań się zachowała, jednak ta bardziej związana z pracą PCK niż samego klubu HDK. Przez te 50 lat zmieniały się także władze klubu, jednak wymienienie wszystkich, ze względu na upływ czasu, pamięć, czy wspomniane braki w dokumentach, staje się niemożliwe. Trzeba jednak wymienić tych, o których informacje pochodzą ze szczątków dokumentów i dotarciu do żyjących: Tadeusz Gończ, Wojciech Wawrzynowski, Mirosław Turczuk, Wiktor Czerniachowski, Wiesław Turliński, Jerzy Dziwanowski, Alicja Miezin i obecny prezes klubu HDK przy PCK w Szczytnie Sławomir Staszak. Przepraszam tych, których nie wymieniłem, ale nie dysponowałem żadnymi informacjami o nich.

 

Co to dla Pana znaczy te 50 lat?

Dla mnie jest wielkim zaszczytem to, że mogłem oddawać krew i, siłą rzeczy, wiele ludzkich istnień uratować. Było to jednak oddawanie krwi dla samego ratowania. Nie za pieniądze, czy zaszczyty. Nic by się nie stało, jakbym tych wszystkich nagród nie dostał. Po prostu, kiedy ktoś mówił – a było takich osób wiele – że jest potrzeba, by komuś oddać krew, to się ją oddawało.

 

No właśnie, a jak to wyglądało z krwiodawstwem u Pana?

Pierwszy raz oddałem krew w wieku 19 lat. Dziś mam 75 i oddałem ponad 60 l. krwi. Mam wszystkie odznaki resortowe krwiodawców, łącznie z Kryształowym Sercem.

 

Jak zmieniało się honorowe krwiodawstwo na przestrzeni lat?

Po pierwsze zmienił się sposób pobierania krwi. To już nie butelka i odkażana strzykawka. Teraz są gotowe, jednorazowe zestawy do pobierania krwi i wszystko użyte wędruje potem do kosza. Jest dużo bezpieczniej, więc wszelkie ewentualne obawy są nieuzasadnione. Także punkt pobrań nie zaszkodzi takiej osobie, co najwyżej on sam, jeśli nie dba o zdrowie. Aparatura umożliwia bowiem dokładne zbadanie oddającego krew. Dostaje on, na podstawie badań krwi, informację o swoim zdrowiu.

 

Można powiedzieć, że krwiodawstwo jest pierwszym ogniwem świadczenia informacji o zdrowiu. Po drugie dawniej nie było takiego przemysłu krwi. Pobierano tylko krew pełną. Teraz oddziela się osocze i plazmę krwi. W tej chwili jest ona zamrażana do minus 168 stopni, przez co wydłużył się też czas jej składowania.

 

Reklama

Ponadto teraz rozwinęły się krwiopochodne leki, pochodzące z przerobu krwi. Co do lokalnego krwiodawstwa to muszę wspomnieć, że szczycieński klub HDK pod względem liczb w oddawaniu krwi plasował się zawsze w czołówce województwa, razem z klubami z Olsztyna, Ostródy, Iławy, czy Elbląga. Dawniej też krew można było oddawać rzadziej - nie częściej niż co 3 miesiące, i mniej jednorazowo, tj. w ilości 250 lub 400 ml (różne miary dla kobiet i mężczyzn). Obecnie, przy 2-miesięcznym odstępie, można oddać 450 ml.

 

Wspomniał Pan o przemyśle krwi. Jednocześnie mówimy cały czas o krwiodawstwie honorowym...

Tak, trzeba wspomnieć, że niegdyś stacje przyjmowały krwiodawców płatnych – przeważnie z rzadką grupą krwi – a honorowych w mniejszości. Trwało to jeszcze w latach 70', w 80' to zlikwidowano.

 

Podstawową rzeczą jest to, że do momentu powstania HDK wszystko związane z krwiodawstwem działo się przez PCK. Z czasem zmieniło się podejście, na bardziej honorowe. Jednak trzeba powiedzieć, że na przestrzeni lat zmieniło się finansowanie, a regionalne centrum krwiodawstwa jest tak naprawdę zakładem.

 

Krew stała się pieniądzem. Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa zarządza krwią. Szpitale dzwonią do niego, kiedy tej krwi potrzebują. Kiedyś krew zostawała w szpitalu. Centra mają listy krwiodawców i są z nimi w kontakcie, w zależności od zapotrzebowania na konkretną grupę krwi.

 

Jak by Pan zachęcił czytelników do oddawania krwi?

Nie bój się! Idź, oddaj krew. Dowiesz się o swoim zdrowiu, a jednocześnie nigdy nie wiesz, ilu osobom ta krew będzie podana i ilu może uratować życie. To pozostanie tajemnicą. Nic to nie kosztuje, a dodatkowo, każdorazowo jest się przy tym dokładnie zbadanym.

 

Dodam, że w tym zachęcaniu duża też jest rola mediów. PCK realizuje swoje zadania, pogadanki, spartakiady, jednak nieocenione są też możliwości, w dzisiejszych czasach, w promowaniu tej idei przez prasę, internet, czy kampanie społeczne.

 

Jakie są Pana zdaniem widoki na przyszłość krwiodawstwa?

Jak już wspomniałem krwiodawstwo bardzo się zmieniło na przestrzeni lat. Przybyło też możliwości promowania go w świadomości społeczeństwa. Myślę, że nasze społeczeństwo, w szczególności ludzie młodzi, inaczej już patrzą na tę kwestię i dorastają do momentu, że czują potrzebę, żeby tę krew oddać.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama