Czwartek, 25 Kwiecień
Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki -

Reklama


Reklama

Olha Berezhna: - Zrodził się strach, złość... (Rozmowa "TSZ", zdjęcia)


Olha Berezhna – to Ukrainka, która od trzech lat mieszka w Wielbarku i pracuje w tamtejszej Ikei. Ostatnie dni, wypełnione medialnymi informacjami o wojnie w jej ojczyźnie, zburzyły jej spokój. O swoich odczuciach, rodzinie, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości – opowiada.


  • Data:

Pochodzi pani z...?

 

Z niewielkiej miejscowości w okolicy miasta Chersoń na południu Ukrainy. Tam mieszkałam całe życie aż do przyjazdu do Polski.

 

Co panią skłoniło do tego przyjazdu?

 

Oczywiście – zarobki. Z wykształcenia jestem nauczycielką języka ukraińskiego. Pracowałam kilka lat w przedszkolu, ale w szkole też, choć krótko, rok tylko, na zastępstwie, i uczyłam nie języka ukraińskiego, ale niemieckiego. W mojej wsi i w najbliższym mieście nie było łatwo z pracą, nawet w oświacie. Może w innych rejonach Ukrainy byłoby prościej, ale wtedy trzeba byłoby np. wynajmować mieszkanie, co znacznie podniosłoby koszty utrzymania. A zarobki nie były wystarczająco wysokie. Mąż jest wykwalifikowanym kucharzem, ale też nie było za bardzo pracy dla niego. Zresztą na wsiach problem z zatrudnieniem jest powszechny. Mąż więc pracował głównie na budowach, i to najczęściej na czarno.

Jak przebiegało to zatrudnienie w Polsce?

 

Przyjechałam pierwsza. Znalazłam na facebooku ogłoszenie agencji o tym, że poszukiwani są pracownicy. To było zapotrzebowanie właśnie do Ikei, do Wielbarka. Zgłosiłam się. Pierwszy raz w życiu przekraczałam wtedy granicę, co samo w sobie było ogromnym przeżyciem. Oczywiście bałam się tego wszystkiego: nowego, obcego... Ale Polska spodobała mi się od razu, Wielbark też tak bardzo, że już nie szukałam niczego innego. Zostałam, później dołączyła rodzina.

 

Kiedy?

 

Po kilku miesiącach dołączył mąż. Rok później przyjechał młodszy syn, wówczas – 10-letni, a na trochę później starszy syn, który wtedy miał 17 lat. Obecnie jest już dorosły, pracuje z nami w Ikei. Początkowo chciał zostać policjantem, starał się o przyjęcie do szkoły w Szczytnie, ale się nie powiodło. Za słabo wtedy jeszcze znał język polski.

 

A kto z najbliższej rodziny jest obecnie na Ukrainie?

 

Nasi rodzice, moi i męża. Mieszkają niedaleko siebie, ale w różnych miejscowościach. Chersoński obwód położony jest jakieś 200 km od Krymu, a wsie, w których mieszkają nasi rodzice, leżą dość daleko od centrum, około 130 km od stolicy obwodu. W takich małych miejscowościach wojna nie jest tak odczuwalna, jak w strategicznych miastach. Ale Cherson jest intensywnie atakowany, a kolumny wojsk rosyjskich, które ciągną od Krymu, budzą grozę.

 

Rozmawiacie z rodzicami?

 

Teraz codziennie. Jest to możliwe, bo wszyscy operatorzy telefonii dali nam bezpłatny czas. Rodzice są przerażeni. Teściowa płacze, moja mama stara się zachować spokój, ale nie jest jej łatwo. Mój tata, a ma już 68 lat, zapisał się do obrony terytorialnej. Tata Oleha, mojego męża, jest na to zbyt chory...


Reklama

 

Oleha?

 

Tak wyszło, że oboje mamy takie same imiona, synowie są z kolei, po polsku mówiąc: Władysław i Włodzimierz.

 

Rodzice zamierzają się ewakuować?

 

Proponowaliśmy im to od razu, pierwszego dnia wojny, ale nie chcą. Nie możemy zmusić, ale ciągle prosimy, że jeśli choćby trochę pogorszy się ich sytuacja, stanie się bardziej niebezpiecznie, żeby ruszyli do nas, do Polski, choćby i pieszo...

 

Jest czwartkowy poranek. Wstają państwo rano do pracy i co?

 

Jeszcze nic. Oboje mieliśmy poranną zmianę, na 6. Nie mamy w zwyczaju, by włączać wtedy radio czy telewizor, na przeglądanie internetu też nie ma czasu. Dopiero w pracy, gdy się już przygotowałam, miałam chwilę. Zerknęłam na informacje w telefonie i wtedy dopiero dowiedziałam się o tym, że Rosjanie wkroczyli na Ukrainę. To był szok!

Tylko szok?

 

W pierwszej chwili tak. Po nim zrodził się strach, złość. Po tych kilku dniach do wszystkich uczuć dołączyła też nienawiść... Różnie mówi się o relacjach Ukraińców i Rosjan, czy nawet Ukraińców i Polaków. Nigdy jednak nie byłam negatywnie nastawiona do jakiejkolwiek innej narodowości, innych ludzi. Teraz jestem pełna nienawiści. Nie jest mi z nią dobrze... Czuję się paskudnie, źle i – co może brzmieć dziwnie – moja nienawiść rośnie także dlatego, że Rosjanie ją w ogóle we mnie wzbudzili. Nigdy nie wybaczę tym, którzy za tę wojnę odpowiadają.

 

Mąż planuje powrót, walkę?

 

Szybciej ja pojadę, jemu nie pozwolę. Oleh to za dobry człowiek, by go oddać na pastwę wojny. Poza tym oboje jesteśmy też tu potrzebni. Bardzo angażujemy się w organizację pomocy dla naszych rodaków. Oboje codziennie pracujemy w punktach, gdzie zbierane są dary rzeczowe. Mąż chodzi do pracy, ja wzięłam specjalnie urlop na ten czas. Starszy syn zajmuje się stroną informacyjną: zbiera dane w internecie, pośredniczy, mieszkańcom Ukrainy, którzy już się ewakuują przekazuje w sieci informacje o tym, co, gdzie i jak. Staramy się pomagać, każdy jak może. Młodszego syna nie angażuję, staram się go chronić, choć czasem to on jest dla mnie podporą. Ale i przed nim stoi poważne zadanie...

Przed 12-latkiem?

 

Niedaleko Wielbarka, w Głuchu, zamieszkała już jedna rodzina ukraińska z dziećmi. Najstarszy chłopiec ma 9 lat i nie mówi. Nie wiem na pewno, ale to efekt traumy. Przestał mówić po tym, co widział, co przeżył... Mój syn ma się nim zaopiekować. Możliwość rozmowy z prawie rówieśnikiem, w ojczystym języku, może przełamie w chłopcu tę traumę. A przynajmniej to dziecko będzie rozumiało, co się mówi, co gdzie jest, jak żyć...

Reklama

 

Miała pani wśród Rosjan znajomych, przyjaciół?

 

Mojej mamy siostrzenica mieszka w Rosji. Obecnie ma już dorosłe dzieci. Wcześniej często przyjeżdżali do nas latem, ale od 2014 rok, od czasu zajęcia Krymu, byli tylko raz. Bali się. Czy teraz mama utrzymuje z nimi kontakt – nie wiem, nie pytałam. Z kolei męża dość bliska rodzina mieszka na Białorusi. Oni z kolei są przekonani, że to my jesteśmy agresorami, że na Ukrainie sami do siebie strzelamy, zrzucamy bomby... Tak działa dezinformacja i jest ogromna.

 

A w Wielbarku, w pracy?

 

Ludzie płaczą, wspierają, pocieszają, deklarują pomoc. Ale ogromną serdeczność okazywano mi od samego początku, gdy tylko przyjechałam. Kiedy mój młodszy syn poszedł do szkoły, pierwszego dnia wychowawczyni spytała dzieci, kto chciałby pomóc mu w poznaniu języka polskiego, to zgłosili się wszyscy. Jak przyjechałam, też nie znałam ani słowa po polsku, a dziś prawie swobodnie się nim posługuję. To też dzięki pomocy wielu osób, ich wyrozumiałości i życzliwości. Teraz ta życzliwość jeszcze bardziej urosła, jeśli to w ogóle możliwe. Ludzie w Wielbarku, w Szczytnie, w Polsce, są po prostu wspaniali. Jestem bardzo wdzięczna i bardzo wszystkim dziękuję.

 

* * *

W czasie, gdy Olha i Oleh są gośćmi „Tygodnika Szczytno” w Chersonie, mieście im bliskim, sytuacja z godziny na godzinę staje się bardziej tragiczna. Miasto zostało otoczone przez wojska rosyjskie, trwają bombardowania. „Po godzinie 10 Hennadij Łahuta, szef władz obwodu chersońskiego, przekazał w rozmowie z "Ukraińską Prawdą", że przez Chersoń "jedzie kolumna wojskowa", na którą składają się m.in. pojazdy opancerzone. Mieszkańcy - jak przekazał - są brani przez rosyjskich żołnierzy na zakładników. Potwierdzają to nagrania umieszczane w mediach społecznościowych - widać na nich mieszkańców prowadzonych pod bronią. Łahuta zaznaczył, że mieszkańcy mogą być "wykorzystywani jako żywa tarcza, by siły rosyjskie mogły przesuwać się naprzód". - podaje portal gazeta.pl

Dzieci z tamtejszego domu dziecka, którym już zapewniono opiekę w Polsce, nie mogą wyjechać. Kryją się w piwnicy. Dzień wcześniej (poniedziałek, 28 lutego) Rosjanie ostrzelali tam karetkę pogotowia, wiozącą ranne dziecko. Kierowca zginął, dziecko również zmarło.


 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Ochmam nikogo nie zmieni, to Kosmita, a robotę ktoś musi robić. Chyba że ludzie sami zaczną uciekać przed Kurczakami, wszyscy ich przecież dobrze znają. Współczuję panu. Zobaczy pan co to samorząd szczycieński

    Do mieszkaniec szczytna


    2024-04-24 14:13:07
  • Przełom czy zastój? Losy obwodnicy Szczytna wciąż niepewne
    Wybrano najdroższy, bo najdłuższy wariant

    Gabi


    2024-04-24 13:36:37
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Gratulacje Panie Grzegorzu ludzie Panu zaufali i czekają na realizację obietnic. Ja nie ukrywam że czekam na Pana obietnicę i moim zdaniem jest to najprostsze do zrealizowania a chodzi mi o to że obiecał że dzieci dojeżdżające do szkoły w Rozogach będą jeździły autobusami bezpiecznymi , w cieple i komforcie . Także proszę o tym pamiętać ponieważ nie długo przetargi na dowóz dzieci do szkół i przedszkoli .Niech ogłaszający przetarg zaznaczy że autobusu nie mogą być starsze niż np .5 lat i spełniać określone warunki i będzie dobrze . Zresztą myślę że nie trzeba Pana pouczać , Życzę samych sukcesów

    Ala


    2024-04-24 13:09:32
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Dobrze się stało, ze pan Mańkowski ustapił ze stanowiska, niestety obawiam sie, ze nowy burmistrz ulegnie swoim partyjnym kolegom i po zmianach personalnych w Urzędzie Miasta i podległych placówkach zacznie obsadzać czlonków rodzin tychże kolegów. Ponieważ jest to niezgodne ze standardami ugrupowania KO, jeżeli stanowiska te obejmą członkowie rodzin Kijewskich, Furczaków czy Chmielińskich zgłoszę ten fakt do władz centralnych z prośbą o wyciagnięcie konsekwencji. Wolalabym żeby nie nastapila taka konieczność.

    mieszkaniec Szczytna


    2024-04-24 11:06:09
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Admin czyżby uwaga o posprzątaniu po sobie przez Pana Mańkowskiego była zbyt drastyczna do publikacji? Pewnie ciekawsza była by informacja o kradzieży banerów?

    Tor


    2024-04-24 11:01:26
  • Rozdział zamknięty. Cezary Łachmański o pożegnaniu z urzędem burmistrza
    Zastępca skarbnika z gminy niech powie co z tą działką 1,5 ha sprzedaną za 380000 zł. pod budowę zakładu pracy domów modułowych ?!

    Jurgi6


    2024-04-24 10:46:06
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Czekamy na PO spadochroniarzy. Świerzość i młodosc. Porozumienie. Tor wyścigowy, oj będzie pięknie w Szczytnie. I ... kiedy PO zaczyna w Szczytnie kampanię do UE ? Bo kasy .. to nie ma i nie będzie .

    Mały


    2024-04-24 10:38:20
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Nowy wójt mówi o ścieżkach rowerowych wszyscy chwalą a jak poprzedni Wójt mówił o ścieżkach przed swoją kampanią wszyscy byli przeciw bo nie potrzebne. Turystyka, wiadono bo żona prowadzi biznes i nowi klienci się przydadzą. Co do księdza wiadomo, że pomógł a. Jakby nie było zmiana na ogromny minus.

    Dżoana


    2024-04-24 04:22:37
  • Pamięć i hołd. Szczytno oddało cześć ofiarom zbrodni katyńskiej
    A o tych co zginęli w katastrofie smoleńskiej nic !!!

    Wstyd i hańba.


    2024-04-23 15:49:52
  • Worek pełen zmian — jak prosta inicjatywa może oczyścić świat (zdjęcia)
    Piękna inicjatywa. Gratulacje. Praktycznie co tydzień po treningu wychodzę z lasu z workiem śmieci. Moim nieodzownym wyposażeniem stał się worek na śmieci i rękawiczki. Smutne jest to, że trzeba po KIMŚ sprzątać w czasach kiedy tak wiele mówi się o dbaniu o naszą planetę.

    Mad_ek


    2024-04-23 15:08:50

Reklama