Ksiądz Józef Midura z ambony, ogłosił, że kościół w Rozogach w dwóch podejściach nie dostał pieniędzy na remont w ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Wierni co najmniej na trzech mszach usłyszeli, że radni i gmina nie pomogli i z tego powodu do świątyni nie trafią środki. Zasady konkursowe są jasne i chyba kapłan nie doczytał regulaminu. Bo samorząd jest tylko pośrednikiem w tym programie. Decyzję o przyznaniu finansowania podejmował bowiem sam premier kraju Mateusz Morawiecki.
Wydawać by się mogło, że gmina Rozogi ma powody do radości. Na remont zabytków do samorządu trafiło z rządowego programu odbudowy zabytków blisko 1,6 mln zł. Za te pieniądze zrealizowane zostaną trzy inwestycje. Dwie z pierwszej edycji programu dotyczą Faryn i obejmują renowacje tamtejszego kościoła oraz budynku byłej szkoły. W drugiej edycji gmina uzyskała dofinansowanie do konserwacji i renowacji zabytków ruchomych w kościele filialnym w Księżym Lasku.
Niestety, jak mówi stare porzekadło „uderz w stół a nożyce się odezwą” ma swoje zastosowanie w przypadku Rozóg. Podczas mszy świętych w rozoskim kościele z ust prałata Midury padły słowa, jakoby to radni i wójt nie pomogli w pozyskaniu środków na remont jego świątyni. Mieszkańcy nie kryją zaskoczenia.
- My nie wiedzieliśmy, że to przez radych i gminę nasz kościół nie zostanie wyremontowany – powiedziała nam jedna z mieszkanek miejscowości.
Jakie dokładnie padły słowa podczas mszy świętych? Wiemy tylko z opowieści tam obecnych. Pewne jest to, że na rzeczy coś być musi, bo głosy poruszonych mieszkańców i pytania o to jak to z tym rządowym programem dotarły do wójta i radnych, którzy na co dzień mieszkają w innych miejscowościach.
Na wtorkowej sesji, 24 października, przy okazji tego, że radni podejmowali uchwałę w sprawie przyznania dotacji celowej na prace konserwatorskie w kościele w Księżym Lasku, Zbigniew Kudrzycki podkreślał, że gmina w najmniejszym stopniu nie decyduje, do kogo te pieniądze trafią.
- Zadaniem gminy w tym programie jest złożenie wniosków, a później jako beneficjent jesteśmy odpowiedzialni za realizację projektu, na który środki zostały przyznane. Informacje o tym, że to samorząd decyduje o tym, do kogo trafią środki są nieprawdziwe – tłumaczył podczas sesji wójt.
O to, co stało się na mszach, zapytaliśmy samego księdza Midurę.
- Ja tylko powiedziałem, że my tych pieniędzy nie dostaliśmy ani za pierwszym, ani za drugim razem – odpowiedział.
W rozmowie telefonicznej przyznał jednak, że nie ma pewności, czy gmina jego wniosek złożyła, i że – jego zdaniem - pozyskane pieniądze gmina mogła dać na kościół w Rozogach, nawet jeśli formalnie miały wspomóc inną inwestycję.
- Ja pytałem się w ministerstwie i u wojewody, więc wiem o czym mówię – zapewniał nas.
Na nasze argumenty, że ministerstwo środki przyznaje celowo, na konkretne działanie i gmina nie może ich przesuwać na dowolne cele odpowiedział, że musi kończyć rozmowę.
Okazuje się, że feralnych mszach obecni byli wywołani przez księdza radni.
- Trudno mi teraz przytoczyć dokładnie słowa prałata, ale to, co mówił odebrałem jako przytyk, że my, radni nie pomogliśmy parafii pozyskać tych środków – mówił nam radny Jerzy Bruderek. - Niestety, my nie mamy najmniejszego wpływu na ten program. Decyzje podejmowane są w ministerstwie.
Niesmaku po tym, co na mszach się zadziało, nie kryje również radna Urszula Malon.
- Mieszkańcy Rozóg zostali wprowadzeni w błąd. O pieniądzach w tym programie decydował premier Morawiecki nie radni. To nie było w porządku – mówi krótko.
Sprawdziliśmy więc, czy obawy prałata o to, że gmina mogła nie złożyć wniosku mają podstawy. Nic bardziej mylnego. W pierwszej edycji do ministerstwa trafił jeden wniosek dotyczący remontu zabytkowego kościoła poewangelickiego w Rozogach o wartości 2,7 mln zł.
W drugiej zaś gmina złożyła dwa wnioski w oparciu o projekty ks. Midury: „Remont i naprawa wieży zabytkowego kościoła poewangelickiego w Rozogach” i „Remont dachu i prezbiterium zabytkowego kościoła poewangelickiego w Rozogach” o łącznej wartości 1.440.000,00zł. Na to, że w obu edycjach wnioski zostały złożone gmina posiada potwierdzenie.
- Dotarły do mnie również informacje o tym, że ksiądz Midura podczas mszy powiedział o tym, że jesteśmy odpowiedzialni za to, że kościół w Rozogach tych środków nie dostał – powiedział nam Grzegorz Kaczmarczyk, radny i kontrkandydat wójta Kudrzyckiego w nadchodzących wyborach. - Wójt na sesji jasno powiedział, kto decyduje o tych środkach. Ani gmina, ani radni nie mają na to wpływu. Kościół nie jest miejscem do załatwiania takich spraw – podkreślał.
- Dla mnie jako wójta wszystkie wnioski są równe. Każdy z nich jest bardzo wartościowy i dotyczy obiektów, które dla nas, jako gminy, mają szczególną wartość zarówno kulturową, jak i historyczną – powiedział nam Zbigniew Kudrzycki. - Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybyśmy na ich modernizacje otrzymali dofinansowanie.
Pieniądze zawsze budzą emocje. Ich brak przeważnie te negatywne. Przyglądając się sytuacji w Rozogach nasuwa się kilka pytań. Czy rolą radnych jest załatwianie czegokolwiek komukolwiek? Czy ich rolą nie jest dbanie o dobro wszystkich mieszkańców, bez przeciągania liny, która miejscowość jest ważniejsza? I czy kościół nie powinien być miejscem porozumienia a nie rozliczania? Na nie mieszkańcy gminy Rozogi niech odpowiedzą sobie sami.
Jan
A tak ładnie razem wyglądają na tym zdjęciu .Można by pomyśleć że panuje zgoda . Czy to już zapowiedź zbliżających się wyborów samorządowych i oczerniania i pomówień obecnego Wójta i radnych ? Zapewne Ksiądz ma już swojego kandydata i zaczyna negatywną kampanie przeciw obecnej władzy .
Dąbrozianin
Łoj radni radni z wujtem narozrabialiśta swemu proboszczowi na wnuczków nie daliśta , teraz czeka Was sroga kara dać dla księdza co ofiara . Niedługo z ambony spadniecie i za ten grzech do spowiedzi pójdziecie lecz i tak od Józka rozgrzeszenia żadnego nie dostaniecie . Amen