Mańkowski: Wybory w takich warunkach to absurd i niebezpieczeństwo dla mieszkańców Szczytna

Panie Burmistrzu, sytuacja jest naprawdę dynamiczna. Czy mieszkańcy Szczytna będą mogli iść na wybory prezydenckie 10 maja?

A myśli Pan, że w obecnej sytuacji ktokolwiek trzeźwo myślący uważa, że wybory powinny się odbyć w tym terminie? Chyba tylko rządzący, ale jak patrzę na ich ostatnie decyzje, to mam wątpliwości, co do ich rozsądku. To pytanie należałoby skierować przede wszystkim do nich, bo finalnie to władze kraju podejmą decyzję, a my jako samorządowcy musimy się dostosować i zorganizować je na poziomie lokalnym.

Ale właśnie na tym poziomie lokalnym organizacja w dużej mierze spoczywa na Panu. Coraz więcej samorządowców z Polski mówi wprost, że wybory nie powinny się odbyć
w tym terminie.

I słusznie. Nie trzeba być epidemiologiem, by widzieć, że zrobienie wyborów w sytuacji ogólnoświatowej pandemii jest niebezpieczne i skrajnie nieodpowiedzialne. Nie mam pojęcia w co grają politycy „na górze”, ale wygląda to na całkowite porzucenie rozsądku i zignorowanie nastrojów społecznych. To nie są już prawne czy socjalne przepychanki, to igranie ze zdrowiem i życiem Polaków. Sympatie czy antypatie polityczne nie mają tutaj nic do rzeczy. Właśnie o to chodzi, żeby w takiej sytuacji stanąć ponad podziałami i partyjnymi interesami. Wie Pan, w ilu krajach już odwołano wybory?

W ilu?

Na tę chwilę w 20! To wyliczenia Forum Obywatelskiego Rozwoju. Dwadzieścia państw potrafiło pójść po rozum do głowy i podjąć decyzję o ich przełożeniu. Były to zarówno wybory lokalne, regionalne, uzupełniające, prawybory prezydenckie, wybory parlamentarne. Od Austrii czy Francji, przez Stany Zjednoczone po Serbię, RPA czy nawet Brazylię. A co się dzieje w Polsce? W Polsce o czwartej nad ranem w ostatniej chwili większość parlamentarna przegłosowuje poprawki, by osoby starsze oraz te w kwarantannie mogły głosować korespondencyjnie. A co z resztą Polaków? Kto będzie chciał ryzykować pójście do lokali wyborczych, frekwencja będzie na żenująco niskim poziomie. Dziwię się, że prezydent Duda chce startować w takich okolicznościach. Wszyscy kandydaci zawiesili swoje kampanie w Polsce, a nasza głowa państwa buduje sobie poparcie na koronawirusie. Można wygrać, ale co to za zwycięstwo.

Reklama

Jak wyglądają zgłoszenia do komisji wyborczych?

Szczerze? Nie wyglądają. Wybory w teorii powinny odbyć się za nieco ponad miesiąc, a nie mamy jeszcze żadnego zgłoszenia od komitetów wyborczych. I wcale się nie dziwię, bo kto będzie ryzykował zdrowiem swoim i swoich bliskich. To członkowie komisji będą najbardziej narażeni, bo przez cały dzień będą wystawieni na kontakt z każdym, kto pojawi się w lokalu. Wybory, jeśli do nich dojdzie, powinny zostać przeprowadzone z zachowaniem ekstremalnych środków ostrożności. A to kosztuje.

Ile?

Niech się Pan teraz trzyma. Jako miasto na organizację wyborów prezydenckich otrzymaliśmy 37 tysięcy złotych. Tymczasem z kalkulacji urzędu miasta wynika, że potrzebujemy łącznie ponad 140 tysięcy złotych. Poza standardowymi kosztami trzeba doliczyć chociażby dezynfekcję wszystkich pomieszczeń po wyborach, w żadnym z tych miejsc nie będzie można potem pracować przez 1-3 dni, a najczęściej lokale wyborcze to szkoły i przedszkola. Podobnie trzeba zdezynfekować cały sprzęt, stoły, urny, krzesła, osłonki, obrusy, komputery, telefony komórkowe. Musielibyśmy kupić jednorazowe długopisy dla każdego wyborcy i przede wszystkim środki bezpieczeństwa dla członków komisji i głosujących mieszkańców Szczytna tj. maseczki, rękawiczki, żel dezynfekujący. Tak to wygląda w praktyce.

Przygnębiająca perspektywa.

W decyzjach naszego rządu przeraża brak konsekwencji i ślepe parcie do wyborów. Z jednej strony słyszymy od prezydenta i premiera, że w kraju musimy wprowadzić stan epidemii. Zamyka się granice kraju, sklepy, centra handlowe, kina, teatry, szkoły, uczelnie, parki i lasy. Zakazuje się publicznych spotkań w grupach większych niż dwie osoby. Ludzie siedzą
w domach na dobrowolnej lub przymusowej kwarantannie. Posiedzenia Sejmu są przeprowadzane w różnych salach w karkołomnych warunkach, odwołuje się radę gabinetową. I to wszystko tylko po to, by z drugiej strony chwilę później powiedzieć Polakom „ale tak właściwie to spoko, zapomnijcie o tym wszystkim, nic się nie stało, na wybory można iść, akurat tam będzie bezpiecznie”. Kto w to uwierzy? Niech w ten sposób zarazi się
i zginie chociażby jedna osoba, a opcja rządząca będzie miała ją na sumieniu.

Reklama

Z Pana wypowiedzi przebija się sporo rozgoryczenia.

Jasne, że tak. Władzom łatwo mówić wszystko z bezpiecznej perspektywy na kolejnych konferencjach prasowych transmitowanych w telewizji. To teoria. Praktyka to takie codzienne działania tu na miejscu. Mieszkańcy o tym rozmawiają, pytają, oczekują, zastanawiają się, jak to będzie wyglądać. A my jako samorządowcy będziemy musieli zrealizować coś, co wiemy, że nie ma szans na sensowne powodzenie. Obecnie ważniejsze jest dla mnie dobro mieszkańców i pomoc im zarówno od strony zdrowotnej, jak i społeczno-ekonomicznej, a nie organizowanie na siłę wyborów.