Reklama
Reklama
Fundacja i Grupa Ratownicza Autrimpus od kilku lat organizuje kursy Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy. Szkolenie skierowane jest do osób z jednostek współpracujących z systemem Państwowego Ratownictwa Medycznego, czyli m.in. straży pożarnej, Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, czy też wojska i policji. Podczas szkolenia kursanci zdobywają wiedzę, która pozwala im na realizację różnorodnych zadań z zakresu ratownictwa. Jesienny kurs w Szczytnie zakończył się 7 grudnia. Kursanci przez kilka weekendów zgłębiali tajniki działań związanych z niesieniem pomocy w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. Tym razem na szkolenie zgłosiło osoby z ochotniczych straży pożarnych z Linowa, Dźwierzut, Szczytna, Rozóg, Faryn, Jedwabna, Świętajna i Wielbarka. Część z nich wzięła udział w recertyfikacji, czyli ponownie przystąpiła do egzaminu zarówno teoretycznego jak i praktycznego. Dla niektórych był to pierwszy tak specjalistyczny kurs w życiu.
Reklama
- Uczestniczyłem już w różnych szkoleniach, ale to czego nauczyłem się podczas kursu kwalifikowanej pierwszej pomocy, bije poprzednie na głowę – mówi Tomasz Żukowski z OSP Faryny. – Mieliśmy do przyswojenia bardzo dużą ilość wiedzy specjalistycznej, którą później wdrażaliśmy podczas zajęć praktycznych. Muszę przyznać, że było to dla nas wyzwanie, ale w miarę upływu czasu wszystko zaczęło układać się w logiczną całość- dodaje.
W czwartek 7 grudnia zdobytą wiedzę mieli okazję sprawdzić przed komisja egzaminacyjną. Po części pisemnej kursanci przystąpili do części praktycznej, a przygotowano dla nich wiele niespodzianek- sytuacji, z którym mogą spotkać podczas prowadzenia akcji ratowniczych. Wszyscy zaliczyli egzamin z wynikiem pozytywnym i tym samym uzyskali tytuł ratownika. Współorganizatorem kursu był Urząd Miejski w Szczytnie i Miejski Ośrodek Sportu w Szczytnie.
Reklama
Fundacja i Grupa Ratownicza Autrimpus do tej pory przeszkoliła już blisko 150 ratowników. Znaczna część spośród nich to członkowie ochotniczych straży pożarnych z terenu powiatu szczycieńskiego.
Grzegorz Siemieniuk
Fot. Grzegorz Siemieniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Marcin
Może i fajnie ...jednak oni to robią za pieniądze państwowe, pozyskują z układu rządzącego w okolicy. Zrobili sobie miejsce pracy za dobre pieniądze, państwowe. Szkoda ,że nie mogą przyjść ludzie prywatnie, bo tak naprawdę pierwsza pomoc ludzi jest ważniejsza,niż strażaka, który dojedzie po kilku minutach.. Działa od kilku lat i przeszkolili 150 osób. Słabizna to, więcej lansu WV z motorówką na przyczepie. Wciskanie ludziom ,że coś dużego robią. Bardzie ,to jest mamy robotę i jest fajnie. Sorry ale okolica jest pełna ludzi o małej świadomości i takie kity to mogą łykać. Przykre to jest,że tak ważny temat, a taka słabizna. Ale młodzi oraz biedni , to łykają.